ZAKŁAD OPIEKUŃCZO LECZNICZY IM. HANNY CHRZANOWSKIEJ W ZATORZE 

Hanna Chrzanowska-patronka Zakładu Opiekuńczo - Leczniczego

""Dlaczego zostałam pielęgniarką?" - Hanna Chrzanowska stawia to pytanie na początku swego pamiętnika, który objął część jej życia, ale którego nie ukończyła. Pamiętnik ten ułatwia nam niejako wniknięcie w dzieje jej życia, dlatego warto go często cytować.

Urodziła się w Warszawie 7 października 1902 roku. Ochrzczono ją w Wiązowie koło Warszawy, gdzie mieszkali jej dziadkowie. Hanna miała brata Bogdana o 2 lata Ożeniony z Austriaczką miał jedną córkę - Wandę. Jednak wróćmy do postawionego na początku pytania: dlaczego została pielęgniarką?

Pisze, że Wielkie wrażenie wywarły na niej dwa czynniki: po pierwsze atmosfera dobroczynności, która otaczała ją od samego dzieciństwa, a po drugie osoba ciotki Zofii Szlenkierówny, która przeszła do historii pielęgniarstwa. To ona zbudowała w Warszawie szpital dla dzieci im. Karola i Marii (imiona dziadków Hanny) i w tym szpitalu 12-letnia Hania doświadczyła w czasie choroby pierwszych usług pielęgniarskich.

W Krakowie rodzice Hani zamieszkali w 1910 roku, gdy ojciec objął katedrę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Najpierw uczęszczała przez rok do szkoły panny Okołowiczówny, w latach 1911 - 1912; następnie w latach 1917 - 1920 uczęszczała do gimnazjum ss. Urszulanek. "Nadszedł rok 1920 - pisze Hanna - rok naszej matury i wojny, która już całkowicie zadecydowała o mojej przyszłości. W jesieni zaczęłyśmy z moją przyjaciółką Zosią pracę charytatywną. Praca polegała na tym, żeśmy zbierały dla potrzebujących po domach, co się dało. Potem była praca w budce na stacji, gdzie poiłyśmy żołnierzy i cywilów herbatą. Zjawił się wtedy w Krakowie Amerykański Krzyż. Zapisałyśmy się na krótkie kursy pielęgniarskie. Ja trafiłam do sekcji prowadzonej przez Polkę - Amerykankę miss Stellę Tylską. Przede wszystkim uczono nas zabiegów. Wbito mi w głowę, że odleżyna to hańba dla pielęgniarki, zapoznano z tajnikami toalety porannej, wieczornej, kąpieli w łóżku. Niektóre zabiegi wykonywałam potem w domu mojej matce cierpliwej jak zawsze wobec moich pomysłów i na pewno zadowolonej, że mnie to bierze".
W listopadzie 1920 roku trafiają z przyjaciółką do Kliniki Chirurgicznej przy ul. Kopernika 40 gdzie przebywali żołnierze ranni w czasie wojny. Jak wspomina: "dobrze się stało, że nie trafiłam na kurs anatomiczno - chirurgiczny, ale że skończyłam właśnie mały kurs typowo pielęgniarski, gdzie nie instrumenty chirurgiczne, ale łóżko chorego było na pierwszym planie". W grudni Hanna poszła na Uniwersytet. Przez dwa lata była słuchaczką Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Humanistyka była naturalnym przedłużeniem atmosfery domowej. Jednak tam nie czuła się dobrze. Nie to było jej powołaniem. W 1922 roku wstępuje do nowo otwartej Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa, którą kończy w 1924 roku. Jeszcze pod koniec nauki otrzymuje propozycję wyjazdu do Paryża na roczne stypendium Fundacji Rockefellera. Był styczeń 1925 roku. Po powrocie z Paryża w 1926 roku objęła posadę instruktorki pielęgniarstwa społecznego w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie. Wkrótce jako stypendystka Fundacji Rockefellera, udaje się do Belgii, aby zapoznać się z pracą pielęgniarek i higienistek szkolnych. W tym samym roku jeszcze, ze względu na zły stan zdrowia rozstaje się ze szkołą na okres kilku miesięcy i wyjeżdża do sanatorium.

W 1925 roku powstaje Polskie Stowarzyszenie Pielęgniarek Zawodowych (PSPZ). W 1926 r. zostaje przyjęte do międzynarodowej Rady Pielęgniarskiej. Stowarzyszenie reprezentując założenia pracy i interesy pielęgniarek, przez szereg lat opracowywało projekt ustawy o pielęgniarstwie, który po wielu trudach i staraniach został przyjęty i zatwierdzony przez władze. Ustawa weszła w życie dopiero w lutym 1935 roku i została oceniona przez specjalistów z zagranicy jako najlepsza na świecie. Jedną z niezmordowanych organizatorek i inicjatorek tych działań była Hanna Chrzanowska. Ponadto pełniła różne funkcje w zarządzie PSPZ. Gdy zaczęło ukazywać się czasopismo pielęgniarskie "Pielęgniarka Polska" Hanna została jego naczelną redaktorką i pełniła tę funkcję nieprzerwanie od lipca 1929 roku do wybuchu II wojny światowej.
W latach 1931 - 33 pracuje jako asystentka dyrektorki w Warszawskiej Szkole Pielęgniarstwa. Jest niezwykle aktywna. Współpracuje z AK wraz z Marią Starowiejską. Okres okupacji spędza w Krakowie, pracując od połowy października 1939 roku do 31 marca 1945 roku w Sekcji Pomocy Wysiedlonym Polskiego Komitetu Opiekuńczego jako przewodnicząca działu pomocy domowej, a pod koniec jako przewodnicząca sekcji.
W czasie wojny traci najbliższe osoby. Ojciec Ignacy umiera w obozie Sachsenhausen w styczniu 1940 roku. Brat Bogdan w kwietniu tego samego roku ginie w Katyniu.

W kwietniu 1945 roku rozpoczyna pracę w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie. Latem wraz z innymi pielęgniarkami wyjeżdża jako stypendystka do USA, aby zapoznać się z tamtejszymi metodami pracy pielęgniarek szpitalnych, społecznych i instruktorek szkolnych. W roku 1950 na zlecenie Ministerstwa Zdrowia przeprowadza ankietę w sprawie szkolenia, w dziale pielęgniarstwa otwartego, objeżdżając szereg szkół w Polsce. W konsekwencji przeprowadzenia ankiety, złożyła w Ministerstwie Zdrowia wnioski dotyczące zakresu i metod szkolenia.
1 września 1957 roku obejmuje stanowisko dyrektorki Szkoły Pielęgniarstwa Psychiatrycznego w Kobierzynie. W wyniku niespodziewanej likwidacji tej szkoły Hanna Chrzanowska przechodzi na emeryturę i wtedy przyjmuje propozycję Państwowego Zakładu Wydawnictw Lekarskich, opracowania podręcznika dla pielęgniarek. "Pielęgniarstwo w otwartej opiece zdrowotnej" doczekało się czterech wydań. Oprócz podręcznika dla pielęgniarek i innych artykułów Hanna Chrzanowska pozostawiła po sobie trzy powieści. Dwie z nich ukazały się pod pseudonimem Agnieszka Osiecka: "Niebieski Klucz" i "Krzyż na piaskach". W jej spuściźnie literackiej znajduje się jeszcze niewydana powieść "Płonący śnieg".

W 1957 roku Hanna Chrzanowska otrzymała odznakę "Za wzorową pracę w służbie zdrowia", w 1965 - order "Pro Ecclesia et Pontifice" a w 1971 - "Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski".
Była zaangażowana w ogólne sprawy pielęgniarstwa, ale zawsze głównym, konkretnym celem i przedmiotem jej zawodowych starań był człowiek. Utkwiło w niej na zawsze - jak sama wspomina - pytanie postawione przez starszego pana, zaraz na początku pracy zawodowej:

"A pani, po co właściwie poszła na pielęgniarstwo?" "Odpowiedziałam oczywiście. Wtedy spojrzał ostro i zapytał: " I tak komentuje dalej Hanna: "Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. A pytanie świetnie stawia sprawę". Pisała później: "Istotą pracy pielęgniarskiej jest dbanie o higienę i wygody chorego, o tę postawę pielęgniarstwa, bez której nie ma nic, a która jak wiemy wszystkie, jest osobną dyscypliną". Niejednokrotnie pisała i mówiła: "Mnie zawsze chodziło o chorych. Dlatego ten rodzaj pracy był mi tak bliski".
Do końca wierna swemu powołaniu, wypełniała je codzienną, ofiarną pracą. Jej kontakt z chorym nacechowany był niezmiennie autentyczną, głęboką miłością, miłością ewangeliczną. Kochała przyrodę, cieszyła się jej pięknem i umiała o tym pisać: "Tak bardzo dobrze pomyśleć, kiedy wokół jest bardzo pięknie, że to piękno to tylko cień Wielkiego Piękna, Wiecznej Teraźniejszości, która nas czeka. I to że piękno będzie zupełnie inne, przewyższające naszą wyobraźnię, że będzie miłością i radością i pełnią świadomego uczestnictwa w dziejach".

Początkiem marca 1973 roku Hanna Chrzanowska wyjechała na swój zwykły, krótki zimowy urlop, z którego wróciła tak osłabiona, że po kilku dniach musiała położyć się do łóżka. Choroba robiła z dnia na dzień tak wielkie postępy, że po tygodniu potrzebowała pomocy w najdrobniejszych sprawach. Znajome siostry i pielęgniarki dyżurowały przy niej bez przerwy. Codziennie przychodził ksiądz z Panem Jezusem. Czasami udawało się jej zrobić znak krzyża. Kilkakrotnie w jej pokoju odprawiona była Msza św. 12 kwietnia przyjęła sakrament chorych, którego udzielił jej Ks. Franciszek Macharski. Była bardzo cicha i spokojna. W czasie choroby dwukrotnie odwiedził ją Ks. Kardynał Karol Wojtyła. Były to jedyne odwiedziny, na które bardzo się cieszyła, bo na inne nie miała już siły.
Hanna Chrzanowska powróciła do Pana 29 kwietnia 1973 roku, w niedzielę o godz. 4.00. Trumnę z Jej ciałem przeniesiono do pobliskiego kościoła sióstr Karmelitanek Bosych przy ul. Łobzowskiej w Krakowie. 2 maja po południu Ks. Kardynał Karol Wojtyła odprawił tam Mszę św. żałobną. Przyjechał specjalnie z trwającego w tym czasie posiedzenia Konferencji Episkopatu. Po Mszy św. towarzyszył Hannie w ostatniej drodze do grobowca rodzinnego na Cmentarzu Rakowickim, przy tej samej alei, przy której przed laty spoczął św. Brat Albert, Adam Chmielowski.
Ks. Kardynał Karol Wojtyła w czasie Mszy św. żałobnej mówił między innymi takie słowa: "Dziękujemy Ci Pani Hanno, za to, że byłaś wśród nas; że byłaś taka, jaka byłaś. Dziękują Ci za to opiekunki chorych, siostry zakonne, pielęgniarki, młodzież akademicka - cały Kościół krakowski. Dziękuję Ci za to jako biskup Kościoła krakowskiego. Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem.
A raczej dziękujemy Bogu za to, że byłaś wśród nas taka, jaka byłaś - z tą Twoją wielką prostotą, z tym wewnętrznym spokojem, a zarazem z tym wewnętrznym żarem; że byłaś wśród nas jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze; zwłaszcza tego, które mówi .
Dziękujemy Panu Bogu za to życie, które miało taką wymowę, które pozostawiło nam takie świadectwo; tak bardzo przejrzyste, tak bardzo czytelne. I dziękujemy także za tę śmierć, bo chociaż jest ona dla nas wielką stratą to ufamy, że nadal będziesz myślała o wszystkich chorych Krakowa i archidiecezji, a także i poza Krakowem i poza archidiecezją; i o wszystkich Twoich siostrach i o tych pielęgniarkach, pielęgniarstwie parafialnym, które tak wspaniale zorganizowałaś w naszym Kościele.
I dlatego myślimy z ufnością o przyszłości Twojego dzieła wśród nas. A nade wszystko myślimy z ufnością, z nadzieją o tej Twojej teraźniejszości, która się zaczęła razem ze śmiercią i poprzez śmierć, do której weszłaś tak przygotowana, tak właściwie bardzo pragnąca odejść...
Niech będą dzięki Bogu Miłosiernemu za Twoje życie; niech nagrodą Twoja będzie sam Pan; niech promieniowanie Twojej posługi trwa wśród nas i wszystkich nas nieustannie poucza, jak służyć Chrystusowi w bliźnich. Amen".